LATO W TELEGRAFICZNYM SKRÓCIE

www.kobiecastrona.wordpress.com

Witajcie!

Wreszcie zasiadłam do pisania. Trochę czasu mnie nie było. Chyba przestanę Was już za to przepraszać, bo po prostu piszę, kiedy mogę i mam chęci, a dość często te dwie rzeczy nie idą u mnie w parze z powodów przeróżnych, więc postanowiłam po prostu się z tym pogodzić. Mam nadzieję, że wybaczycie i będziecie zaglądać, mimo pewnej nieregularności w pojawianiu się wpisów.

A tymczasem postanowiłam rzetelnie, choć w telegraficznym skrócie zdać Wam relację z tego, co stanowi kwintesencję tego bloga, czyli z moich ostatnich lektur oraz filmów, które widziałam tego podwójnie dla mnie upalnego lata (filipińskie, jak również nie ustępujące im polskie tropiki)

Jest tego trochę, więc podzielę go na części. Na pierwszy ogień pójdą więc:

www.kobiecastrona.wordpress.com

Zygmunt Miłoszewski: „Gniew”

www.kobiecastrona.wordpress.com

źródło: Empik

Odsłona trzecia przygód coraz bardziej antypatycznego prokuratora Szackiego, którego los tym razem rzuca na Warmię (Olsztyn).

W tej części na tapecie mamy przemoc rodzinną. Wątkiem głównym jest znaleziony w podziemiach szpitala miejskiego szkielet mężczyzny, mylnie zakwalifikowany jako często odnajdowane w tym rejonie Polski powojenne zwłoki. Po analizie okazuje się jednak, iż odnaleziony szkielet ma wszczepiony współcześnie produkowany implant kości stopy – jakim więc sposobem nastąpił rozkład tak szybki, że z człowieka, który jeszcze niedawno przemierzał o własnych siłach ulice Olsztyna pozostały jedynie kosteczki? Teo Szacki wietrzy poważną sprawę. I ma rację.

Wątkiem dodatkowym jest życie zwyczajnej, zamożnej rodzinki żyjącej przy pewnej ulicy w pewnej okolicy, nie wyróżniającej się niczym szczególnym: mąż, żona, dziecko. Jedyne, co może dziwić w tej sielance, to to, że kobieta boi się męża. Panicznie. Oraz to, że jest przez niego przymuszana do tzw. „innych czynności seksualnych” w sposób, którego nie zapomnicie nigdy po przeczytaniu tej książki, zapewniam Was.

Temat ważny, i bardzo fajnie, że Miłoszewski go podjął, zwłaszcza że jest tak poczytnym pisarzem. Im więcej osób dzięki niemu o tym przeczyta, zrozumie powagę i skalę tego problemu w polskim społeczeństwie, tym lepiej. Niestety sama intryga, choć do samego końca trzyma mocno w napięciu, rozczarowuje tak bardzo, że po zakończeniu lektury człowiek ma ochotę krzyczeć.

Po pierwsze: zakończenie wątku kryminalnego jest bez sensu, a w dodatku nie wyczerpująco wyjaśnione.

Po drugie: zakończenie całego cyklu kompletnie niezrozumiałe.

Po trzecie: nie wiem, kto wymyślił opis na okładce, ale nijak on się ma do tego, co jest treścią tej powieści.

Jeśli przeczytaliście dwie poprzednie części, to warto sięgnąć i po tę, żeby mieć domknięty cały cykl. Jeśli nie – darujcie sobie, bo nie zachęca do przeczytania poprzednich. Jest z nich zdecydowanie najsłabsza.

Jednak trzymam kciuki za autora, bo podoba mi się jego styl i sposób, w jaki pisze o relacjach, problemach społecznych i bolączkach polskiej codzienności. Zdecydowanie są to jego tematy. Na pewno więc przeczytam jego kolejne powieści.

Lew Starowicz: „O rozkoszy”

www.kobiecastrona.wordpress.com

źródło: Empik

Jest to kolejna książka z cyklu wywiadów z profesorem Lwem Starowiczem przeprowadzonych przez Krystynę Romanowską. Pozostałe części to: „ O kobiecie”, „O mężczyźnie”, „O miłości”. Wszystkie tak naprawdę dotyczą jednego: różnic pomiędzy męskością i kobiecością, relacji damsko-męskich oraz polskiej seksualności. Można się dowiedzieć naprawdę ciekawych rzeczy, a mianowicie jakie są typy kochanków i kochanek według profesora oraz jakie są najpopularniejsze stereotypy dotyczące seksualności, którym wielu z nas hołduje myląc je z prawdziwą wiedzą.

Książka napisana jest w postaci wywiadu, który czyta się jednym tchem. Daje całkiem ciekawy ogląd (podobnie jak wszystkie inne części) na przekrój polskich zwyczajów seksualnych, problemów, jakie mamy w tej sferze i relacjach w ogóle.

Spotkałam się z opinią, że Starowicz utrwala niekorzystne stereotypy na temat kobiet, ale ja tego nie widzę. Opowiada, z czym ludzie przychodzą do jego gabinetu, a więc same prawdziwe historie. Moją ulubioną częścią cyklu jest „O kobiecie” – swoją wybierzcie sami.

 

Małgorzata Halber: „Najgorszy człowiek na świecie”

www.kobiecastrona.wordpress.com

żródło: Empik

Wielki coming out znanej przede wszystkim z programu „5-10-15” dziennikarki. Powieść-autobiografia opowiadająca o wychodzeniu z alkoholizmu. Odważna, bezpośrednia, bez owijania w bawełnę. Jednocześnie naturalistyczna i poetycka. Porusza mało w polskiej literaturze znany wątek alkoholizmu kobiety, i to żyjącej nie na marginesie społeczeństwa, lecz w nienagannym makijażu i ciuszkach z Zary paradującej przed kamerami jednej z najbardziej znanych telewizyjnych stacji muzycznych. Nałóg to nie tylko nędza, brud i sikanie pod siebie, może się równie dobrze skrywać pod maską sukcesu. Historia wzlotów i upadków terapii, uczenia się siebie i samoakceptacji.

W przeżyciach Krystyny, głównej bohaterki powieści może się odnaleźć wiele osób, nie tylko borykających się z uzależnieniem, ale też takich, które miały kiedykolwiek problem z nadmierną wrażliwością, przystosowaniem się i samooceną, a takich jest wiele. Warto przeczytać, pomyśleć, może też trochę o sobie. Byłam bardzo poruszona tą lekturą, a zwłaszcza jej zakończeniem. Zdecydowanie mój numer jeden tego lata.

María Dueñas: „Olvido znaczy zapomnienie”

www.kobiecastrona.wordpress.com

źródło: Przeglądarka

Po zdecydowanie mało różowych przemyśleniach podczas czytania „Najgorszego człowieka na świecie” warto zrelaksować się przy miłej babskiej lekturze. Do takich zdecydowanie należy „Misja Olvido” (czyli hiszpański tytuł tej powieści). Chwyciłam tę książkę na chybił trafił z biedronkowej półki w drodze do samolotu, który miał mnie zawieźć na upragnione od wielu miesięcy wakacje. Potrzebowałam czegoś bezpretensjonalnego, ale niezbyt głupiego, z czym miło spędzę czas bez traumy złego zakończenia typowego dla wybitnych powieści.

Okazuje się, że przypadkowe wybory czasem jakimś magicznym sposobem są trafione, bo hiszpańska autorka mnie nie zawiodła.

Historia zaczyna się tak: Czterdziestokilkuletnia Hiszpanka Blanca Perea, wykładowczyni uniwersytecka i matka dwóch dorosłych synów, odkrywa, że jej kochający dotąd mąż zdradził ją z o wiele młodszą kobietą, a co gorsza będzie miał z nią dziecko. Oszołomiona i załamana pragnie tylko jednego: uciec jak najdalej od tego, co ją spotkało, od zdradzieckiego małżonka i ewentualnej z nim konfrontacji.

Tym sposobem znajduje stypendium na maleńkim uniwersytecie w Santa Cecilia w… Kalifornii. Sponsorowana przez tajemniczą fundację ma zająć się porządkowaniem spuścizny intelektualnej zmarłego trzydzieści lat temu dawnego rektora wydziału hispanistyki.

Początkowo zamknięta na wszystko i wszystkich, powoli otwiera się na nowe środowisko i znajomości. Zaczyna orientować się w relacjach nowych znajomych z uczelni, ich sympatiach i animozjach, stopniowo coraz bardziej intrygujących. Nim się obejrzy, staje się częścią biegu wypadków, których źródła sięgają odległej przeszłości, aż do Hiszpanii sprzed panowania Franco.

Opowieść toczy się trzytorowo: mamy zwierzenia Blanki, ale również historię starego rektora Andresa Fontany oraz losy jego wiernego ucznia Daniela Cartera.

Choć zakończenie pewnych wątków od początku było dla mnie jasne do przewidzenia, lektura sprawiła mi sporo przyjemności – zwłaszcza epizody przenoszące w czasie do dawnej Hiszpanii z czasów Republiki i reżimu Franco, jako że dosyć mocno interesuję się współczesną historią tego kraju.

Fajna lektura na urlop.

Niniejszym część pierwszą zamykam, w następnej opowiem nieco o filmach.

Pamiętam również, że pozostało co nieco do opowiedzenia o Filipinach 😀

Do przeczytania!

2 thoughts on “LATO W TELEGRAFICZNYM SKRÓCIE

  1. Otóż do Grecji, a następnie byłam również w Norwegii (ale z pracy).
    I w ogóle to mam wieści różnej treści 😉 Musimy się zgadać 🙂

Leave a comment